niedziela, 14 grudnia 2014

Oszukany „sernik” z mascarpone i jogurtów greckich

Ten deser powstał w wyniku czyszczenia lodówki. Miałam serek mascarpone i dwa jogurty greckie, którym za kilka dni kończył się termin przydatności do spożycia, więc postanowiłam jakoś zagospodarować te produkty, bo u mnie w domu nie wyrzuca się jedzenia.
Z pewnością nie jest to typowy sernik, bo oprócz serka mascarpone nie ma w nim sera, ale wychodzi bardzo delikatny, puszysty i lekki. Ja osobiście wolę ciężkie serniki, ale ten też jest bardzo smaczny. Zrobiłam do niego prosty sos malinowy i całość idealnie się skomponowała. 


Składniki na tortownicę o średnicy 21 cm:

800 g jogurtu naturalnego typu greckiego / bałkańskiego
250 g serka mascarpone
1 szklanka (150 g) cukru pudru
2 łyżki cukru waniliowego (dałam domowy)
4 duże jajka (używam jajek o wadze 75 g) – można dać 5 mniejszych
100 ml oleju (użyłam z pestek winogron, może być rzepakowy albo słonecznikowy)
2 pełne łyżki (60 g) skrobi ziemniaczanej

Sos malinowy:
2 szklanki malin (użyłam mrożonych)
1 czubata łyżka cukru
2 łyżki nalewki malinowej (można dać czerwone wino albo po prostu wodę)
1 mała łyżeczka mąki ziemniaczanej


Żółtka oddzielić od białek, białka ubić na sztywno z ½ szklanki cukru pudru. Żółtka z pozostałym cukrem i cukrem waniliowym utrzeć na jasny, gęsty kogel mogel. Do żółtek dodać serek mascarpone, olej, skrobię ziemniaczaną i zmiksować na gładką masę. Dodać jogurt i wymieszać szpatułką (już nie miksować, bo jogurt się rozrzedza). Masę jogurtowo – serową połączyć delikatnie z pianą z białek. Dno tortownicy o średnicy 21 cm wysmarować masłem i posypać mąką. Wlać masę, tortownica będzie prawie pełna, więc można zrobić rant z papieru do pieczenia, ale ja tego nie robiłam. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni (góra – dół) i piec około 40 minut, zmniejszyć temperaturę do 150 stopni i piec kolejne 40 minut. Ciasto zostawić w uchylonym piekarniki na godzinę, następnie wyciągnąć i zostawić do wystygnięcia (u mnie stało całą noc).
Ostudzone ciasto posypać cukrem pudrem.

Przygotować sos malinowy. Maliny rozmrozić (wyciągnęłam je z zamrażarki kilka godzin wcześniej), zagotować, dodać cukier i gotować 2 – 3 minuty. W nalewce (albo w winie czy wodzie) rozpuścić mąkę ziemniaczaną i dodać do malin. Wymieszać dokładnie i gotować około minuty, aby mąka straciła posmak surowizny.
Sos nie jest bardzo słodki, więc jeśli ktoś chce może dodać więcej cukru.
Ciasto podawać z gorącym sosem malinowym. 




niedziela, 7 grudnia 2014

Kapuśniak jesienny z cielęcymi pulpecikami

Jesienią bardzo lubię sycące, gorące zupy pełne warzyw. Rzadko gotuję zupy z dodatkiem mięsa, ale ten kapuśniak świetnie się komponuje z małymi pulpecikami z cielęciny. Nie dodaję do nich bułki, są z samego mięsa, dobrze przyprawionego. Robię z nich kuleczki trochę większe od orzecha laskowego i gotuję jeszcze przed warzywami.
Do kapuśniaku można dodać pod koniec gotowania pomidora albo łyżkę czy dwie przecieru pomidorowego. Ja jednak wolę też zupę bez pomidorowego dodatku. Zupa jest rozgrzewająca i sycąca. 


Składniki na 4 – 6 porcji:

mała główka białej kapusty (około 800 g)
2 – 3 nieduże marchewki
1 średnia pietruszka
kawałek selera
kawałek pora (około 5 cm)
1 średnia cebula
5 - 6 średnich ziemniaków
1 liść laurowy
2 ziarna ziela angielskiego
8 ziaren czarnego pieprzu
sól, czarny świeżo mielony pieprz, cukier
opcjonalnie szczypta mielonego kminku (można pominąć)
2 litry bulionu warzywnego albo wody

pulpeciki:
300 g mięsa cielęcego (użyłam łopatki) - można użyć innego rodzaju mięsa, wg uznania
½ łyżeczki soli
½ łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
1 łyżka roztartego majeranku
½ cebuli
zimna woda



Mięso zemleć razem z cebulą. Doprawić solą, pieprzem, majerankiem i bardzo dokładnie wyrobić dolewając niewielką ilość zimnej wody – masa nie może być zbyt zbita, powinno się z niej dobrze formować malutkie pulpeciki. Z przygotowanej masy uformować kuleczki wielkości dużego orzecha laskowego. Wstawić do lodówki.
Warzywa obrać, cebulę i por pokroić w drobną kostkę, kapustę poszatkować, a marchew, pietruszkę, seler i ziemniaki pokroić w nieco większą kostkę.
W garnku zagotować 2 litry bulionu albo wody, dodać 1 łyżeczką soli, liść laurowy, ziele angielskie i ziarna pieprzu. Do gotującej się wody wrzucić przygotowane pulpeciki i gotować około 8 minut. Pulpeciki wyciągnąć do miseczki, a do garnka wrzucić marchew, pietruszkę, seler, por i cebulę. Po 5 minutach dodać poszatkowaną kapustę i gotować około 30 minut. Dodać pokrojone ziemniaki i gotować do miękkości (jeszcze około 15 – 20 minut). Pod koniec gotowania można dodać pokrojonego pomidora bez skórki albo przecier pomidorowy. Doprawić świeżo mielonym pieprzem, odrobią cukru i mielonego kminku, a jeśli trzeba również dosolić (ja solę mało). Wrzucić pulpeciki i jeszcze 2 – 3 minuty gotować, aby mięso się zagrzało.
Można posypać koperkiem albo natką pietruszki. 



piątek, 28 listopada 2014

Ciasteczka orzechowo – sezamowe i recenzja robota Bosch MaxxiMUM

Wraz z czwórką innych blogerów zostałam zaproszona do wspólnej zabawy, która polega na rzuceniu sobie nawzajem wyzwania, a tym samym przygotowania z pomocą robota Bosch Maxxi MUM i przesłania kolejnemu blogerowi potrawy/ciasta do degustacji.
Mnie wyzwanie rzuciła Dorota z bloga Pozytywna Kuchnia.  Otrzymałam od Doroty pyszny pasztet z migdałami i przyznaję, że okazał się naprawdę bardzo smaczny. Po przepis odsyłam na blog Doroty, która w swoim przepisie wykorzystała maszynkę do mielenia - jedną z przystawek do robota. 


W moim domu pojawił się robot Bosch MaxxiMUM wraz z przystawką
"VitalEmotion" – dla mistrzów domowych wypieków. Co prawda do mistrza mi daleko, ale podjęłam wyzwanie i po zapoznaniu się z robotem zrobiłam ciasteczka, cały proces możecie obejrzeć w przygotowanym filmie.
Efekt mojej pracy powędrował do Doroty z bloga Dorota Smakuje, która już niebawem pokaże Wam, co dobrego przygotowała ze swoim pomocnikiem. 
 

Składniki na 2 blaszki ciasteczek:

100 g jasnej mąki orkiszowej + mąka do podsypywania
150 g orzechów włoskich (można użyć mielonych)
100 g ziaren sezamu
200 g zimnego masła
1 łyżeczka pasty waniliowej
2 żółtka
2 łyżki syropu daktylowego (albo 2 łyżki cukru trzcinowego)
1 łyżka waniliowego cukru pudru
szczypta soli


Orzechy i sezam uprażyć na suchej patelni (zrobiłam to wcześniej, aby ostygły). Orzechy zetrzeć na tarce, a sezam zmielić w młynku – ja wykorzystałam tym razem dwie przystawki – multimikser z tarczą do tarcia i młynek do zbóż – oba spełniły swoją rolę doskonale.
Mąkę wymieszać ze startymi orzechami, zmielonym sezamem i szczyptą soli. Dodać pokrojone w kostkę zimne masło i utrzeć do połączenia z mąką. Dodać pozostałe składniki i utrzeć na gładką masę. Jeśli ciasto jest mocno lepiące można podsypać mąką, ale nie za dużo – ciasto ma pozostać bardzo delikatne. Ilość mąki zależy od tego jak suche są orzechy i sezam – za pierwszym razem dałam jej więcej, za drugim razem mniej.
Gotowe ciasto uformować w kulę i włożyć do lodówki na 30 minut. Następnie wyciągnąć, podzielić na dwie części i delikatnie rozwałkować na blacie posypanym mąką – uważać, bo ciasto może się rwać. Z rozwałkowanego na grubość ok. 50 mm ciasta wycinać ciasteczka (foremki dowolne), ułożyć je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do nagrzanego do 190 stopni piekarnika i piec około 10 – 15 minut do lekkiego zrumienienia.
Ciasteczka nie są mocno słodkie, więc po wystudzeniu można je posypać cukrem pudrem. 
 

A teraz kilka słów o robocie i trochę moich wrażeń z krótkiego użytkowania.
Robot Bosch MaxxiMUM jest jednym z najmocniejszych robotów obecnie dostępnych na rynku, ma 1600 W, a obudowa jest wykonana z metalu. Posiada dosyć dużą misę o pojemności 5,4 l, co pozwala na przygotowanie w zasadzie każdego dania w domowych warunkach. Można w niej wyrabiać ciasto nawet do 3,5 kilograma, a tym samym np. przygotować ciasto na cztery bochenki chleba jednocześnie. Misa ma dwa uchwyty boczne, które ułatwiają przekładanie z misy np. na blaszkę. Do misy jest dobrze dopasowana osłona, która idealnie chroni przed pryskaniem.
Robot posiada funkcję EasyArm Lift, która wspomaga podnoszenie i opuszczanie ramienia robota przy wymianie akcesoriów – wszystko dzięki jednemu przyciskowi, który rzeczywiście pracę ułatwia. 


Jak większość robotów posiada trzy mieszadła: hak do wyrabiania cięższych ciast: drożdżowych, chlebowych, piernikowych czy pierogowych, trzepaczkę do ubijania piany z białek, śmietany czy delikatnych ciast biszkoptowych, mieszadło elastyczne do przygotowywania ciast ucieranych, kruchych, do mieszania delikatnych produktów. Mieszadło elastyczne dzięki nakładce silikonowej wszystko ładnie zbiera z misy, a tym samym utarcie ciasta jest przyjemnością.
Robot może zostać rozbudowany o różnego rodzaju przystawki, między innymi maszynkę do mielenia mięsa, przystawkę do makaronów, rozdrabniacz z tarczami do warzyw i owoców, młynek do zbóż, multimikser czy zestaw młynków do przygotowania koktajli i sosów. 



Mnie z tym robotem pracowało się bardzo dobrze, przygotowałam między innymi chleb (hak), greckie ciasteczka z wodą różaną (mieszadło elastyczne), masę na piernik staropolski (hak), ciasto na kopytka (mieszadło elastyczne) i bezę (trzepaczka). Z użyciem multimiksera przygotowałam również koktajl (banany, miód, jogurt naturalny i mleko). 






Dzięki nóżkom przyssawkom robot nie wędruje po blacie, jest bardzo stabilny nawet podczas wyrabiania bardzo ciężkich ciast (np. piernika czy chleba na zakwasie). I co mnie dosyć mocno zaskoczyło – jest naprawdę cichy podczas wyrabiania ciast (na warsztatach miałam okazję pracować ze starszym modelem i był dużo głośniejszy). 
Wad jeszcze zauważyć nie zdążyłam, ale może po prostu ich nie ma. 


środa, 26 listopada 2014

Krem z dyni z mozzarellą

Jeszcze jeden krem z dyni, bardzo prosty, sycący i pyszny. Uwielbiam dyniowe zupy i staram się, aby nie były nudne, więc coś dodaję, coś zabieram i za każdy razem mam inną wersję. A że jeszcze bez problemu można kupić świeżą dynię, to chętnie po nią sięgam.
Dzisiejsza wersja jest z dodatkiem mozzarelli, która nadaje zupie aksamitności i delikatności, a jednocześnie wzbogaca jej smak. A zupa jest bardzo szybka i prosta w przygotowaniu.
Smak zupy zależy też po części od rodzaju dyni, jakiej użyjemy. Ja osobiście jestem miłośniczką dyni hokkaido (i jeszcze dwóch innych odmian) i taką najczęściej wykorzystuję w swoich daniach.


Składniki na 4 porcje: 

1 kg dyni (waga po obraniu i usunięciu gniazda z pestkami)
150 ml śmietanki kremówki (30%)
1 kulka mozzarelli (takiej z zalewy – około 150 g)
1 łyżeczka cukru
¼ łyżeczki soli
¼ łyżeczki imbiru
¼ łyżeczki gałki muszkatołowej
szczypta chili
szczypta pieprzu

do podania: pestki dyni uprażone na suchej patelni albo grzanki

Bulion zagotować, wrzucić pokrojoną w kostkę dynię i gotować do miękkości – około 30 minut. Wlać śmietankę kremową, dodać pokrojoną na kawałki mozzarellę, wsypać przyprawy i całość zmiksować. Jeśli krem jest za gęsty można dodać trochę bulionu.  Doprowadzić do wrzenia, ale już nie gotować. Jeśli trzeba doprawić wg własnego smaku i uznania solą czy gałką muszkatołową.
Wlać do miseczek, posypać pestkami dyni albo grzankami i gotowe. 


środa, 19 listopada 2014

Gruzińskie ciasto herbaciane

Przepis na to ciasto znalazłam już jakiś czas temu na stronie Oblicza Gruzji, zapisałam w zeszycie i zupełnie o nim zapomniałam. Pewnego dnia umówiłam się ze znajomymi i postanowiłam coś upiec. Przewertowałam zeszyt i mój wzrok zatrzymał się na tym cieście. Długo się nie zastanawiałam, bo w zasadzie wszystkie składniki miałam w domu. Tylko orzechy musiałam połupać, choć nie przepadam za tą czynnością i przeważnie wykorzystuję do tej pracy Zielonookiego. Tym razem pod ręką miałam jedynie dziadka do orzechów i musiałam z orzechami rozprawić się sama. 
Ale wracając do ciasta... Jest banalnie proste i przepyszne. Co prawda odrobinę w nim namieszałam, ale efekt jest super. Ciasto jest pyszne i nawet po dwóch dniach wilgotne. Nie jest zbyt słodkie i niesamowicie przypomina piernik, pewnie dlatego, że zawiera przyprawy korzenne.



Składniki na keksówkę 22 x 9 cm (mierzone na dole foremki):

2 szklanki* jasnej mąki orkiszowej typ 700 (można użyć zwykłej pszennej tortowej)
1 szklanka* jasnego cukru trzcinowego (można użyć zwykłego białego)
1 szklanka* mocnej ciepłej herbaty (ja użyłam Earl Grey)
4 łyżki oleju
2 duże jajka
3 łyżki konfitury – ja użyłam domowego dżemu agrestowo – truskawkowego
1 czubata łyżeczka sody oczyszczonej
½ łyżeczki mielonego cynamonu
½ łyżeczki mielonego kardamonu
½ łyżeczki mielonego imbiru
1 szklanka* dowolnych bakalii – ja dałam suszoną żurawinę, rodzynki, morele i orzechy włoskie

*Używam szklanki o pojemności 250 ml


Mąkę i sodę przesiać i dobrze wymieszać z przyprawami korzennymi. Jajka wbić do misy, wsypać cukier i utrzeć (ja to zrobiłam w robocie). Wlać olej i ciepłą (nie gorącą) herbatę. Dodać konfitury i ponownie wszystko zmiksować. Do masy wsypać mąkę z przyprawami i wymieszać szpatułką (już nie miksować). Wsypać bakalie, wymieszać.
Masę przelać do foremki posmarowanej masłem i posypanej mąką. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (góra - dół) i piec około 60 minut, do tzw. suchego patyczka. Jeśli foremka będzie trochę większa, to czas pieczenia może się skrócić. Po 40 minutach sprawdzić patyczkiem, czy ciasto jest suche.
Można pokusić się o zrobienie polewy, ale dla mnie jest zbyteczna. Lekkie oprószenie cukrem pudrem wystarczy. 



poniedziałek, 17 listopada 2014

Barszcz wigilijny II (bez zakwasu)

Na blogu jest już jeden przepis na barszcz wigilijny, a dziś proponuję trochę inną wersję. Nie przepadam za barszczem kiszonym, więc zawsze szukam dla niego alternatywy. Tym razem skorzystałam z podpowiedzi jednej z czytelniczek (Madziu, bardzo Ci dziękuję) i przygotowałam barszcz z surowymi burakami. Pierwsze podejście do tego barszczu było dwa lata temu, zrobiłam go dokładnie tak samo, ale wykorzystałam pieczone buraki. W ubiegłym roku były surowe i w tym roku na wigilię też będzie powtórka tego barszczu. Jest pyszny i ma piękny, głęboki kolor.
Ilość octu i cukru zależy od tego jakich buraków użyjemy, jak kwaśne będzie jabłko, które dodamy. Po prostu pod sam koniec trzeba doprawić do własnego smaku. Ja używam octu spirytusowego, bo choć próbowałam z sokiem z cytryny, z octem winnym, jabłkowym, to jednak z tym zwykłym pasuje mi najbardziej. Ale oczywiście możecie użyć tego, co odpowiada Wam najbardziej.
Barszczu zawsze gotuję więcej, tak, aby jeszcze można było się go napić kolejnego dnia.
Bardzo ważne jest, aby razem z burakami dodać do wywaru trochę octu albo soku z cytryny i trochę cukru, wtedy barszcz będzie miał piękny, głęboki kolor i doskonały smak.
Barszcz podawać np. z uszkami z grzybami albo z krokietami z kapustą i grzybami czy kruchymi pasztecikami.


Składniki na duży garnek – ilość porcji trudno określić, w zależności od wielkości 12 – 16 porcji (około 4 litry czystego barszczu):

6 dużych marchewek
2 duże pietruszki
1 średni seler
1 duży por (tylko jasna część)
nać selera i pietruszki (po 2 gałązki)
30 g suszonych grzybów
2 płaskie łyżeczki soli
2 liście laurowe
4 ziarna ziela angielskiego
10 ziarenek czarnego pieprzu
1,5 - 2 kg buraków (najlepiej podłużnych i małych)
3 – 4 ząbki czosnku
1 duże kwaśne jabłko (np. szara reneta)
4,5 litra wody
sól, świeżo mielony pieprz
cukier
ocet / ocet jabłkowy/ winny / sok z cytryny – do wyboru wg upodobań
opcjonalnie majeranek (ja dodaję, bo lubię)


Suszone grzyby zalać wrzątkiem i zostawić na 5 minut. Odcedzić. Warzywa obrać, opłukać, pokroić na kawałki, włożyć do garnka razem z natką selera i pietruszki. Dodać odcedzone grzyby, liście laurowe, ziele angielskie i pieprz w ziarnach. Wsypać 2 małe płaskie łyżeczki soli, wlać 4,5 litra wody, zagotować. Od chwili wrzenia gotować 60 minut na wolnym ogniu. 
Buraki obrać i pokroić w plastry. Wywar warzywny przecedzić, grzyby można wykorzystać np. do przygotowania uszek (pozostałe warzywa wyrzucam, bo są wygotowane i dla mnie bez smaku). Do gorącego wywaru włożyć pokrojone w plastry surowe buraki, 3 – 4 obrane ząbki czosnku, jedno jabłko ze skórką pokrojone w plastry, wsypać 1 łyżkę cukru i wlać 2 łyżki octu albo soku z cytryny. Buraki powinny być całkowicie zanurzone w wywarze. Zostawić do wystygnięcia i umieścić na całą noc w zimnym miejscu (zimą może to być balkon, tylko trzeba garnek czymś otulić i przykryć, a gdy nie ma mrozu wstawić garnek do lodówki).
Na drugi dzień całość zagotować i przecedzić, doprawić do smaku cukrem, octem, świeżo mielonym pieprzem i jeśli trzeba również solą – ilość przypraw zależy od naszych upodobań – ja czasem trzy razy próbuję, zanim osiągnę efekt o jaki mi chodzi. Pod sam koniec dodać roztarty w dłoniach majeranek i gotowe. 


sobota, 15 listopada 2014

Karkówka w sosie pieczarkowym z suszonymi grzybami

Karkówka to stosunkowo rzadko kupowane przeze mnie mięso, ale od czasu do czasu pojawia się w naszym menu. Staram się kupować karkówkę niezbyt mocno przerośniętą tłuszczem, bo taką lubię najbardziej. Najczęściej karkówkę piekę w całości albo przygotowuję karkówkę duszoną z cebulą. Zielonooki nie przepada za grzybami, więc staram się go nimi nie katować i sosy grzybowe robię bardzo rzadko. 


Składniki na 4 porcje:

4 plastry karkówki
2 cebule
700 g drobnych pieczarek (im mniejsze tym lepiej)
garść suszonych borowików
sól, pieprz, słodka czerwona papryka
ulubione zioła (u mnie prowansalskie)
500 ml wody
1 duży liść laurowy
1 łyżka jogurtu naturalnego
opcjonalnie 1 łyżka mazeiny albo mąki pszennej
½ łyżeczki miodu
1 łyżka smalcu/masła klarowanego albo 2 łyżki oleju


Mięso opłukać, osuszyć, natrzeć solą, pieprzem, papryką i wstawić do lodówki na kilka godzin (u mnie stało całą noc). Cebulę obrać i pokroić w ćwierć plasterki, pieczarki dobrze umyć, pokroić na plasterki (jeśli są malutkie, to wystarczy na pół). Suszone grzyby zalać wrzątkiem, zostawić na 10 minut i odcedzić.
Na patelni rozgrzać tłuszcz, włożyć kawałki mięsa i obsmażyć na dużym ogniu do mocnego zrumienienia. Mięso przełożyć do rondla, a na patelnię wrzucić cebulę i ją podsmażyć. Dodać pokrojone pieczarki i całość smażyć, aż cała woda z grzybów odparuje, a grzyby się delikatnie zrumienią. Zwartość patelni przełożyć do mięsa, dodać odcedzone suszone grzyby, wsypać ½ łyżeczki soli, 1 łyżkę ziół, wlać 500 ml wody i dusić do miękkości około 60 minut. Jeśli mięso nie jest wystarczająco miękkie, to można ten czas wydłużyć. W trakcie duszenia część wody odparuje, nie ma potrzeby jej uzupełniać, bo to rozrzedzi sos.  Część pieczarek i większość suszonych grzybów (staram się wybrać wszystkie) przełożyć do blendera, wlać kilka łyżek płynu z garnka, dodać jogurt, miód i opcjonalnie 1 łyżkę mazeiny albo mąki (jeśli sos ma być gęsty). Całość zmiksować. Przelać do garnka i dokładnie wymieszać. Doprawić świeżo mielonym pieprzem i jeśli trzeba solą.
Podawać z ulubionymi dodatkami, u mnie ryż i surówka z kapusty pekińskiej z kukurydzą



piątek, 14 listopada 2014

Konkurs na 8 urodziny bloga

12 listopada minęło 8 lat mojego kulinarnego blogowania. Nie będę się rozpisywać o liczbach, bo nie one są najważniejsze, choć cieszą. Dziękuję, że jesteście ze mną, że czytacie i korzystacie z przepisów.
Z tej okazji razem z firmą Kenwood i Kotanyi postanowiłam przygotować dla Was konkurs. 

Zasady:
1. Aby wziąć udział w konkursie należy przygotować danie albo ciasto (desery też się liczą), którego głównym składnikiem będzie dowolna KASZA. To jakiej kaszy użyjecie i w jakiej formie ją podacie zależy tylko i wyłącznie od Was samych. Nie ukrywam, że liczę na Waszą kreatywność i pomysłowość.
Pod tą notką należy napisać jakie danie albo ciasto czy deser zostało przez Was przygotowane i podać na nie przepis. Komentarz należy podpisać - anonimowe wpisy nie będą brane pod uwagę. Komentarze nie powinny zawierać żadnych linków do stron czy blogów, bo takie lądują w spamie.
Można przygotować dowolną ilość dań, ciast, deserów – każde powinno być osobno sfotografowane, a przepis powinien stanowić odrębny komentarz (proszę nie pisać kilku przepisów w jednym komentarzu, bo nie zostaną wzięte pod uwagę).

2. Następnie trzeba zrobić zdjęcie. Na zdjęciu musi znaleźć się karteczka z napisem „8 Urodziny z Margarytką”. Napis nie może być zrobiony w programie graficznym, a karteczka ma na celu ochronę przed nieuczciwymi graczami (zadbajcie o to, aby karteczka nie wyglądała jak obdarty kawałek gazety).

3. Jedno zdjęcie potrawy albo ciasta/deseru- w dużym formacie, a nie miniaturkę należy przesłać na adres: margarytka75@vp.pl
W temacie maila wpisać: 8 Urodziny.
Proszę nie przesyłać kilku zdjęć jednego dania, bo i tak wezmę pierwsze i nie będę wybierać.Wszystkie zdjęcia zostaną umieszczone w konkursowym albumie na FB. Nie trzeba zakładać konta na FB, nie trzeba lubić mojego profilu (choć oczywiście zapraszam) - album będzie ułatwieniem dla mnie, bo pozwoli mi zebrać wszystkie zdjęcia w jednym miejscu.
W mailu oprócz zdjęcia i informacji o daniu, powinno znaleźć się imię i nazwisko (dodatkowo nick jakim podpisujecie się na blogu, jeśli jest inny niż imię i nazwisko) osoby przygotowującej danie – tak, abym nie musiała się domyślać, kto jest autorem (niestety, moja czarodziejska kula nie pokazuje mi, kto przysłała maila)
Przesłanie zdjęcia jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na jego publikację na FB, a także na blogu w przypadku wygranej.  

4. Konkurs trwa od 15 – 30 listopada 2014 roku (zdjęcia można przesyłać do północy 30.11.2014). Konkurs zostanie zakończony w oznaczonym terminie niezależnie od ilości przesłanych zgłoszeń. 

 5. Do 5 grudnia 2014 roku wybiorę osoby, które otrzymają nagrody – ocena będzie jak zawsze subiektywna, bo gusta mamy różne i każdy z nas kieruje się czymś innym przy takim wyborze. Wybór nie podlega dyskusji.
W konkursie mogą wziąć udział wszystkie osoby pełnoletnie, ale adres do wysyłki nagrody musi być na terenie Polski. 

6. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone na blogu, a nagrodzone osoby będą zobowiązane do przesłania danych adresowych w ciągu 3 dni od dnia ogłoszenia wyników. Dane będą wykorzystane tylko do przesłania nagrody, a potem skasowane.

7. Nagrody w konkursie są trzy – jeśli któraś z nagród nie jest przez Was pożądana, bo posiadacie dane urządzenie, to proszę to zaznaczyć w komentarzu z przepisem.


I nagroda:
Maszynka elektryczna do mięsa z ubijakiem do burgerów MG360 firmy Kenwood + zestaw przyprawa Kotanyi (5 młynków + 10 torebek)


+



II nagroda:
Toster TTM160 firmy Kenwood + zestaw przyprawa Kotanyi (5 młynków + 10 torebek)


+


III nagroda:
Szatkownica  CH250 firmy Kenwood + zestaw przyprawa Kotanyi (5 młynków + 10 torebek)


+



Sponsorzy nagród:
 
http://www.kenwoodworld.com/pl-pl 

 i
http://pl.kotanyi.com/asortyment/rodzaje-produktow/


Rozwiązanie konkursu



Dziękuję za taki liczny udział w konkursie, którego przewodnim tematem była kasza. Zaskoczyliście mnie swoją pomysłowością i kreatywnością. Chętnie nagrodziłabym znacznie więcej osób, ale niestety nagrody mam tylko trzy. Wybór był subiektywny, choć niełatwy.
No, ale żeby już nie przedłużać...


I nagroda – maszynka do mięsa i zestaw przypraw wędruje do
Leny Nowickiej – za całokształt, bo nie umiałam wybrać jednego dania, wszystkie mi się bardzo podobały.


II nagrodę – toster i zestaw przypraw otrzymuje Ela Pustelak za piróg z kaszą gryczaną i za przepis na pierś z kurczaka z kaszą kuskus i morelami.

III nagrodę – szatkownicę i zestaw przypraw dostaje Anita Sarna za pomysł pieczone a'la ravioli z kaszą gryczaną po indyjsku.


Wszystkie konkursowe zdjęcia można zobaczyć w albumie na FB - TUTAJ.

Nagrodzone osoby proszę o przesłanie danych adresowych (na terenie Polski) do wysyłki nagród . Czekam do końca tygodnia. Dane nie będą przechowywane, posłużą tylko do zrealizowania wysyłki.

wtorek, 4 listopada 2014

Chleb mieszany ze słonecznikiem na zakwasie żytnim

Dawno nie było żadnego chleba, a kilka upieczonych bochenków czeka na publikację, więc dzisiaj jeden z nich. Dosyć ciężki, pachnący i sycący. Dosyć sporo czasu potrzebuje na wyrośnięcie, ale zdecydowanie warto poczekać. Powstał w wyniku czyszczenia szafek z resztek różnych rodzajów mąk. 


Składniki na duży bochenek (u mnie foremka 12 x 27 cm – dolne wymiary foremki):

Zaczyn:
100 g zakwasu żytniego
100 g mąki żytniej chlebowej typ 720
100 g letniej wody

Ciasto właściwe:
cały zaczyn
300 g mąki graham typ 1850
200 g mąki orkiszowej typ 700
200 g mąki pszennej chlebowej typ 720
100 g ziaren słonecznika
22 g soli (2 łyżeczki)
550 ml letniej wody


Wszystkie składniki zaczynu wymieszać i zostawić na 16 - 20 godzin. Wszystkie rodzaje mąki wymieszać z solą i słonecznikiem. Dodać przepracowany zaczyn, wlać wodę i wyrobić ciasto do dobrego połączenia składników (ja to zrobiłam robotem). Ciasto może być lepiące. Przykryć ściereczką i zostawić na około 6 – 10 godzin, aż ciasto wyrośnie (czas zależy od temperatury otoczenia) i znacznie powiększy swoją objętość. Przełożyć do formy posmarowanej masłem i zostawić ponownie na 2 – 4 godziny do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzać do 190 stopni (góra - dół), ścianki spryskać wodą. Wstawić formę z chlebem i piec około 50 minut. Od razu wyciągnąć, przełożyć na kratkę i zostawić do wystygnięcia. 



czwartek, 30 października 2014

Kluseczki dyniowe z ziołowym masłem

Dynia gości w mojej kuchni każdej jesieni, uwielbiam kremy z dyni, ryże i makarony z jej dodatkiem, placuszki, ale również gulasze i kluski.
Do klusek (i nie tylko do nich) używam mojej ulubionej dyni hokkaido, bo jej miąższ jest zwarty, raczej suchy i świetnie nadaje się do takich potraw. Z innych odmian dyni też wyjdą, ale będzie trzeba dosypać więcej mąki - w ubiegłym roku robiłam kluski na festiwalu dyni i niestety mąki musiałam dać znacznie więcej, bo dynia była bardziej wodnista.
Tym razem wykorzystałam mąkę orkiszową, ale spokojnie można zrobić to ze zwykłą pszenną (np. szymanowską, poznańską czy wrocławską). Kluski można podać na słodko albo jako dodatek do mięsa.  Świetnie smakują polane stopionym masłem z ziołami. 


Składniki na 4 porcje:

1 kg dyni hokkaido (800 g gotowego puree)
200 – 250 g mąki orkiszowej typ 700 + mąka do podsypania (można użyć innej mąki pszennej, np. poznańskiej albo wrocławskiej)
1 jajko
½ łyżeczki soli
½ łyżeczki świeżo tartej gałki muszkatołowej
½ łyżeczki sproszkowanego imbiru

do podania:
4 łyżki świeżego masła
gałązka świeżej bazylii, szałwii albo rozmarynu (wg smaku i uznania)
tarty parmezan albo grana padano
 

Dynię umyć, pokroić na kawałki, ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykryć folią aluminiową, wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piec około 30 minut. Dynia powinna być miękka, moja była bardzo dojrzała i szybko się upiekła. Wyciągnąć z piekarnika i zostawić do wystygnięcia. Obrać ze skórki (świetnie sprawdza się łyżka) i zmiksować na gładkie puree (użyłam blendera) – wyszło mi 800 g puree . Do ostudzonego puree dodać mąkę, jajko i przyprawy. Wyrobić szybko zwarte ciasto. Gdyby ciasto się lepiło, to można dosypać jeszcze mąki, ale nie za dużo, bo kluski będą twarde. Podzielić na 4 części, z każdej uformować wałeczek i pokroić go na kawałki. Zrobić kuleczki, delikatnie je spłaszczyć i zrobić wzorki widelcem (można pominąć robienie wzorków albo wałeczki spłaszczyć i pokroić na ukos jak kopytka).
W rondelku rozpuścić masło, wrzucić świeże zioła i zostawić, aby masło przeszło ich aromatem.
W dużym garnku zagotować wodę, lekko ją posolić i wrzucać kluski partiami (nie wszystkie od razu). Doprowadzić do wrzenia i od chwili wypłynięcia na wierzch gotować na wolnym ogniu 2 minuty. Kluski odcedzić, wrzucić na kilka sekund do miski z bardzo zimną wodą albo przepłukać na sicie (nie będą się kleić).
Masło ponownie podgrzać, polać kluski, posypać tartym parmezanem i podawać.  Jeśli zostaną można je podsmażyć, smakują równie dobrze jak te prosto z wody.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...